poniedziałek, 7 maja 2012

Koniec laby, czas się wziąć do roboty!

Dłuuuugo nic nie było. Z jednej strony nie miałem ochoty by coś pisac, z drugiej strony nie widziałem już w tym żadnego sensu, ale stało się. Znowu piszę sam dla siebie. Przez te dwa miesiące pojawiło się sporo dobrych, ale i tyle samo badziewnych płyt o których kiedyś pewnie napiszę. Mogę tylko na szybko napisać, że przesłuchałem "Travelling" grupy Roxette i wiem, że już więcej do niej nie wrócę. Singiel okazał się złym pilotem, a z perspektywy czasu (o ironio) najlepszym kawałkiem na płycie. Tyle o Roxette. Co planuję na najbliższe dni? Z racji tego, że za chwilkę zaczyna mi się sesja, to otworzę swoją szafkę, wyjmę kilka(naście?) płyt, założę słuchawki na łeb i poświęcę ze dwa dni, aby przypomnieć sobie katalog jednego zespołu i na jego podstawie, oraz w oparciu o swoją wiedzę, napisać coś z większym rozmachem (może nawet pobiję swoje podsumowanie 2011 roku). Co to będzie za zespół? Nie zdradzę, ale zapewniam, że jest to grupa znana, lubiana, a nawet ośmielę się stwierdzić, że i kultowa.

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz