sobota, 27 kwietnia 2013

Koniec laby, czas się wziąć do roboty! - deja vu?

Myśl pierwsza: Czas na serio wrócić do pisania, przecież to lubię i nawet, gdy nie jestem w tym dobry, to mam wielką satysfakcję, gdy przeleję myśli na "papier". Muszę założyć nowego bloga!

Myśl druga: Zaraz... A może wskrzeszę coś, czemu poświęciłem trochę czasu, a szkoda by było z tego raz na zawsze rezygnować?

Zwyciężyła druga opcja. Dlaczego przerwałem pisanie na blogu, skoro tak się zarzekałem, że tym razem zepnę tyłek i w miarę regularnie będę umieszczał moje wypociny? Mógłbym zwalić winę na pracę, potem na szukanie pracy, potem znowu na pracę, na szkołę, itd.... Nawet nie skończyłem celebrować ćwierćwiecza Iry i tak po prostu się zmyłem. Wracam już po raz n-ty i serio postaram się, by był to powrót na dobre. Czy skończę Irę? W tej chwili nie, ale jak się tylko osłucham z najnowszym wydawnictwem, to kto wie? Za kilka tygodni może pojawi się część czwarta? Formuła się nie zmienia. Recenzje, przemyślenia, nowości, wydarzenia... Wszystko, co przykuje moją uwagę i będzie warte opisania, opiszę. Po to ten blog został kiedyś założony. Czy mam świadomość, że znowu będę pisał tylko dla siebie? Szczerze? W tym momencie mam to gdzieś. Artyści nagrywają płyty tylko dla siebie, to dlaczego ja mam rezygnować z pisania głupot? Jak dobrze pójdzie, to jeszcze dzisiaj opublikuję recenzję jednej z najważniejszych płyt mojego życia.

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz